Doszło do niecodziennej sytuacji. Zaledwie pięć dni przed rozpoczęciem zdjęć do filmu
"Stratton" projekt znalazł się w rozsypce. A wszystko przez
Henry'ego Cavilla, który miał być gwiazdą i jednym z producentów obrazu. "Miał być", ponieważ
Cavill postanowił porzucić projekt.
Obraz powstanie na bazie serii powieści
Duncana Falconera. Pierwszy jego tom został wydany w Polsce pod tytułem
"Zakładnik". Tajna akcja brytyjskiego wywiadu w Irlandii Północnej, polegająca na obserwacji IRA kończy się klęską, kiedy IRA porywa obserwatora. Pożytek z tego jest taki, że wiadomo, iż IRA ma wtyczkę w Londynie, a MI5 dowiaduje się, że informacje przechodzą przez Francję. Do Paryża rusza grupa specjalna pod dowództwem Johna Strattona.
Cavill nie był zadowolony z obecnego kształtu scenariusza. Na kilku spotkaniach z pozostałymi producentami oraz reżyserem i scenarzystą, które odbyły się w ostatnim tygodniu, starał się przekonać ich, by opóźnili rozpoczęcie zdjęć przynajmniej do września. Czas ten miałby zostać spożytkowany na wprowadzenie znaczących zmian do fabuły. Reszta ekipy nie podzieliła jego obiekcji i
Cavill postanowił, że nie będzie brał udziału w tworzeniu filmu, co do którego nie jest w pełni przekonany.
Twórcy spróbują teraz znaleźć nową gwiazdę. Póki co na stołku reżysera pozostaje
Simon West.