Strata czasu. Film ma tylko parę niezłych momentów, parę ciekawych efektów specjalnych i to wszystko.
Oczywiście dopisek "3D" sugeruje, że będzie to kino nastawione na efekciarstwo i tak też się dzieje. Szkoda tylko, że efekty są tutaj z reguły kujące oczy i tak przesadzone, że pewnie sami aktorzy tego wątpliwego widowiska łapali się za głowy oglądając to pseudo kino akcji. Scena walki dwójki zapaleńców w tle (a raczej z jego udziałem) pędzącego stada koni może śmiało rywalizować w kategorii najgorszych scen na dużym ekranie w tym roku.
Poza tym, wyjątkowo wcześnie w tym filmie mamy scenę, która równie dobrze mogłaby go podsumować. Abraham rąbie drzewo instruowany przez swojego "coacha", a towarzyszą temu z jednej strony niedorzeczne efekty specjalne, a z drugiej niepojętnie głupia wymiana zdań pomiędzy dwójką bohaterów.
Niby fajnie, że wpleciono w to wszystko trochę historii, niemniej wszystkie wystąpienia Abrahama już jako prezydenta są tak sztuczne i tak obleśnie pompatyczne, że już chyba wolałbym oglądać dalej jak Abraham wyżyna las swoją siekierą.
Cała ta akcja z pociągiem pod koniec filmu tylko podsumowuje przesadne użycie efektów specjalnych, a liczne momenty w zwolnionym tempie zaczynają irytować. Oczywiście, już przed seansem wiedziałem, że będzie to tylko zwykłe kino rozrywkowe, zwykły odmóżdżacz. Ale takie filmy można zrobić w sto razy lepszym stylu, patrz: Hansel i Gretel.
Moja ocena: 3/10.