6/10.Niezły film opowiadający patologiczną historię francuskiego rodzeństwa Isabelle i Theo,oraz ich współlokatora,Amerykanina Matthew.Rodzica rodzeństwa wyjeżdżają,zostawiając swoim dzieciom mieszkanie.Izabelle,Theo oraz Matthew postanawiają życ pełnią życia przekraczając granice dobrego smaku i przyzwoitości;okazuje się,że rodzeństwo uprawia ze sobą seks;początkowo zrażony tym Matthew podejmuje grę i uprawia seks z Isabelle.W polityce są zmieny,wielka rewolucja,a oni bawią sie korzystając z życie...Osiaga to poziom swoistej patologii.Film niezły,chociaż ja nie lubię francuskich filmów.REWELACYJNE sceny erotyczne!!!Jednak film,jak całokształt tylko średni...
Ocena ta sama, jednak wrażenia całkiem inne.
Chciałbym zauważyć, że 'patologiczna historia' to zbyt mocne i nietrafione określenie. Patologia? Gdzie ją widzisz?
W tym, że rodzeństwo bez skrępowania okazuje nagość? W liberalnych rodzicach, którzy nie starają się narzucić dzieciom własnego toku myślenia, lecz pozwalają im myśleć samodzielnie? Jedna scena może być patologiczna - pierwsze spotkanie Matthew z ojcem bliźniaków - wtedy owszem, zgadzam się z określeniem 'patologiczny'.
"okazuje się,że rodzeństwo uprawia ze sobą seks;początkowo zrażony tym Matthew podejmuje grę i uprawia seks z Isabelle."
Być może nieuważnie oglądałem film, może istnieją różne wersje... W mojej wersji filmu Isabelle została rozdziewiczona przez młodego Amerykanina. Nie jest powiedziane, że francuska rodzina jest skażona kazirodztwem.
Lecz nie to jest najważniejsze w filmie. Należy zwrócić uwagę na poglądy postaci. Uważają się za wielkich koneserów sztuki, nazywają siebie "filmoznawcami", nie pracują, nie oglądają telewizji, nie interesuje ich otaczająca rzeczywistość.
W pamięć zapada narracja Matthew na samym początku filmu, gdy tłumaczy dlaczego on i inni członkowie tzw. "masonerii kinofili" zawsze siadają w pierwszych rzędach.
Mimo infantylnych bohaterów, wielu zbędnych dialogów i otoczki kontrowersji, brawa należą się za zdjęcia. Lustro w scenie z wanną, flashe z "Amatorskiego gangu", czy "Człowieka z blizną", czy też scena w kinie (ostatni rząd), bądź choćby nawet Venus z Milo.
The Dreamers jest filmem zapadającym w pamięć, lecz w tym przypadku nie świadczy to dobrze o tej pozycji.
PS W tym akurat przypadku nie jest istotne, czy lubisz filmy francuskie czy też nie. Bohaterowie posługują się głównie angielszczyzną, fakt - akcja dzieje się we Francji, lecz sam reżyser jest Włochem, więc nietaktem jest nazywanie filmu stricte francuskim.